Spływ kajakowy Bzurą odkładaliśmy zawsze jakoś na bok. Nigdy nie było po drodze. Zawsze były jakieś inne, ciekawsze propozycje spływów. Jednak wiosna tego roku niezbyt nas rozpieszczała w ciepłe promienie słoneczne. Dlatego też zrobiliśmy sobie dzień dziecka i pierwszego czerwca pojechaliśmy do Sochaczewa.
Korzystając z opisu umieszczonego na tej stronie: http://www.splywy.kajakowe.org/bzura/ zwodowaliśmy kajaki i w trochę niepewną pogodę ruszyliśmy w stronę Kamiona. Tuż za Sochaczewem – już w ostatniej chwili udało nam się dostrzec liska (górny, prawy róg zdjęcia).
Wiosenne opady deszczu spowodowały, że poziom wody na Bzurze był dosyć wysoki. W niektórych miejscach rzeka występowała z brzegu zalewając pobliskie tereny.
A to już częściowo zalana Moto Przystań w Plewicach – jedno z ciekawszych miejsc biwakowych i noclegowych.
Pogrilować i odpocząć w tym miejscu z całą pewnością się nie da.
Przy normalnym stanie wody brzegi Bzury nie pozwalają na takie podziwianie krajobrazów. Z lustra zazwyczaj widać tylko gałęzie drzew i krzewów.
… a witamy, witamy.
Po kilku kilometrach naszej wędrówki wreszcie zrobiło się przyjemnie i można było łapać czerwcowe, słoneczne promienie.
Tu przez chwilę zastanawialiśmy się, czy to nie jest jakieś jezioro.
Po ponad 11 kilometrach dopływamy do mostu w Mistrzewicach.
Płynąc dalej mijamy zalane pola i łąki oraz wypatrujemy właściwego nurtu rzeki.
Po 14 kilometrach na prawym brzegu pojawiają się charakterystyczne wieże zabytkowego, kościoła w Brochowie pw. św. Rocha i Jana Chrzciciela. Kościół w stylu renesansowym zbudowany został w latach 1551-1561 i 1596 z fundacji Jana Brochowskiego.
… i jeszcze jedno ujęcie. Ogromna szkoda, że od strony rzeki nie można przycumować i podejść bliżej.
Tu Ania dostrzegła rzecz niezwykłą. Jaką ? Nie powiem, bo sam nie wiem.
Przed nami kolejny most. Tym razem są to Witkowice. Przed mostem po lewej stronie znajduje się miejsce pamięci, poświęcone przeprawie oddziałów Wojska Polskiego przez dolną Bzurę we wrześniu 1939 roku.
Po blisko 20 kilometrach ręce odmówiły posłuszeństwa i należało się zatrzymać oraz uzupełnić płyny i składniki mineralne w naszych organizmach.
Kilka kilometrów przed Kamionem niestety pojawiły się ołowiane chmury i zaczęło padać. Spływ zakończyliśmy za mostem na lewym brzegu w Kamionie, a mieliśmy nadzieję dotrzeć do Wyszogrodu. Wysoka woda i szybki nurt pozwoliły nam pokonać 27 kilometrowy odcinek Bzury od Sochaczewa do Kamiona w niespełna 5 godzin.