Rzeka Łupawa jest jednym z trudniejszych szlaków kajakowych na Pomorzu, jej długość wynosi 98,7 km, długość szlaku kajakowego ok. 95 km. W początkowym swym odcinku przepływa przez największe w Parku Krajobrazowym „Dolina Słupi” jezioro Jasień, następnie płynie szybko głęboką doliną porośniętą lasami przez pasma moren zachowując na niektórych odcinkach typowo górski bieg. Za Smłodzinem rzeka Łupawa uchodzi do rozległego i płytkiego jeziora Gardno. Do Bałtyku wpada w bardzo malowniczej i atrakcyjnej turystycznie miejscowości Rowy.
Nasz spływ kajakowy rzeką Łupawą realizowaliśmy w 2012 roku i był to jeden z ciekawszych spływów kajakowych. Po opływanych wcześniej rzekach środkowej Polski postanowiliśmy się przenieść na północ realizując spływy rzekami Pomorza. W pierwszej kolejności padło na Łupawę. Rzeką tą kilka lat wcześniej spływał jeden z naszych wodniaków i to on właśnie zaproponował ten szlak kajakowy.
Całą ekipą zaczęliśmy się zjeżdżać do Kozina w nocy z 10/11.08.2012. Jedni przyjechali wieczorem, inni w środku nocy, a jeszcze inni dotarli dopiero rano po przejechaniu całej Polski od Zakopanego. Na porannej odprawie stawiło się 18 osób. Miło było zobaczyć twarze, które nie widziało się przez 12 miesięcy. Tego dnia nie forsowaliśmy się za bardzo, zgodnie z planem zrealizowaliśmy odcinek od miejscowości Zawiaty, czyli od wypływu Łupawy z jeziora Jasień do Kozina – razem nieco ponad 8 km.
Od samego rana 11.08.2012 roku w Kozinie panowało jakieś wielkie wariactwo. Zjechało się bardzo dużo grup, które chciały jak najszybciej znaleźć się na wodzie, wśród nich była i nasza grupa. Pech tak chciał, że właścicielowi wypożyczalni popsuła się jedna z dwóch przyczepek do wożenia kajaków i wszystkie grupy obsługiwał tylko jednym samochodem i jedną przyczepką. W związku z tym postanowiliśmy część kajaków przewieść te kilka kilometrów z Kozina do Zawiat na dachu naszego busika.
Po relaksacyjnym pierwszym dniu i dobrze przespanej nocy przyszedł czas, by zmierzyć się w kolejnych dniach z całym następnym odcinkiem rzeki Łupawy. Wystartowaliśmy po odprawie przed godziną 10.00 dnia 12.08.2012 roku ciekawi opisywanego przez różne osoby szlaku. Wbrew naszym obawom na dużą ilość spływających grup, na rzece było dość luźno i rzadko dochodziło do sytuacji, że musieliśmy czekać w korku na przenoskach, czy zwałkach. Płynęło się bardzo przyjemnie w zalesionym wąwozie o wysokich, czasem aż 40 – metrowych zboczach. Rzeka w tym miejscu ma charakter typowo rzeki górskiej. Płynie szybko przez zwałowiska kamieni i głazów nie zwalniając przy zwalonych drzewach, a wprost przeciwnie w niektórych miejscach przyspieszając na licznych kamienistych bystrzach.
Po pokonaniu 20 kilometrów, na nocleg zatrzymaliśmy się w miejscowości Łupawa. Przed mostem na prawym brzegu rzeki znajduje się dobrze zagospodarowane bezpłatne pole biwakowe, z pomostem i dużą wiatą. Pokonany odcinek był bardzo atrakcyjny i wymagający, jednak wszyscy bez większych problemów dali sobie radę. Rzeka okazała się dla nas łaskawa i nikt nie zaliczył wywrotki.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy dosyć wcześnie, ponieważ były ambitne plany wypłynięcia na jezioro Gardno, a przed nami pozostawało jeszcze wiele kilometrów, by tam dotrzeć. Śniadanie, krótka odprawa i pierwsze kajaki popłynęły przed godziną 10.00. Pogoda wymarzona na wiosłowanie, ciepło, lekki wiaterek w plecy i jakby mniej przeszkód w nurcie rzeki. Płyniemy spokojnie, nurt znacznie zwalnia, gdzieniegdzie pojawiają się niezbyt groźne kamienie, a leżące w poprzek rzeki drzewa dają się swobodnie omijać.
Płynąc wśród łąk i lasów docieramy do zapory na elektrowni w Poganicach, tu czeka nas jedna z wielu przenosek, następna w niedalekim Łebieniu. Wpływając w Wysoczyznę Damnicką znowu zaczyna się bardzo ładny, szybki odcinek rzeki. Przez cały czas towarzyszy nam dzika przyroda, nie widać żadnych budynków i śladu ludzkiej działalności. Nurt znacznie przyspiesza, pojawiają się kamienie i drzewa, które czasem zmuszają do przeciągania kajaka brzegiem lub przekładania go nad zwalonym pniem.
Po minięciu miejscowości Damno i przepłynięciu ponad 30 km, na nasz kolejny nocleg zatrzymaliśmy się na wysokości Wiatrowa. Na lewym brzegu rzeki znajduje się tu bardzo dobre miejsce do biwakowania. Ze znalezieniem drzewa na ognisko nie było problemu. Zmęczeni, ale też bardzo zadowoleni rozbiliśmy namioty, pozbyliśmy się części zapasów, które smakowały jak nigdy i po długich rozmowach poszliśmy spać.
W ostatni dzień naszego spływu rzeką Łupawą już wiadomo było, że na Gardno nie wypłyniemy. Nie padało, a wprost przeciwnie – świeciło słońce, jednak było bardzo wietrznie, a to dyskwalifikowało wypłynięcie na jezioro. Gardno jest płytkim jeziorem i przy wietrznej pogodzie robi się tam duża fala, która nie sprzyja kajakarzom. Biwak opuściliśmy parę minut po godz. 9.00. Rzeka rozleniwiła się, a po kilku kilometrach wiedzieliśmy dlaczego, przed nami była elektrownia w Drzeżewie.
Po dosyć wygodnej przenosce prawą stroną wypłynęliśmy na ostatni malowniczy, przełomowy odcinek Łupawy. Przez ponad 2 kilometry rzeka płynie tu wąwozem o wysokich brzegach morenowych wzniesień Gór Chocimirowskich. Pokonujemy kolejne trudności na rzece, mijamy Zgojewo i docieramy do Żelkowa. Za miejscowością czekają nas ostatnie atrakcje w postaci kilku jazów. Po ich pokonaniu wypływamy na spokojne, leniwie płynące wody rzeki Łupawy. Przed Smłodzinem raz z prawej, raz z lewej strony ukazuje się wzniesienie góry Rowokół.
Mijamy z lewej strony rezerwat przyrody Rowokół i docieramy do Smłodzina. Tu nasz Komandor – Piotr podejmuje decyzję o zakończeniu spływu. Na ostatniej odprawie dowiadujemy się, że przepłynęliśmy w sumie blisko 80 km. Oddajemy kajaki i każdy z nas wraca w swoje strony. Na kolejnym spływie całą paczką spotkamy się pewnie za rok.
Filmik ze spływu kajakowego rzeką Łupawą
To była najfajniejsza rzeka po Drawie 🙂
A może Drawę tak wspominam, bo pierwsza była …
Jeszcze tam wrócimy!