Jeziorką z Łosia do Piaseczna

Po wielu tegorocznych eskapadach w mrozie, deszczu i upale postanowiliśmy spłynąć zwałkową Jeziorką z Łosia do Piaseczna. Jeziorka wypływa na Wysoczyźnie Mszczonowskiej koło Osuchowa, a do Wisły wpada niedaleko wsi Obórki w gminie Konstancin-Jeziorna. Rzeka bardzo zróżnicowana pod względem uciążliwości, od fragmentów bardzo zwałkowych w górnym odcinku po niemal pozbawione przeszkód fragmenty koło Jazgarzewa i Konstancina. Jest jedną z najciekawszych i najdzikszych rzek w okolicach Warszawy  – tak w swoim przewodniku „Kajakiem w okolicach Warszawy” zachwalają walory Jeziorki Jakub Jagiełło i Marek Mazur.

Jeziorka na odcinku Piaseczno – Konstancin Jeziorna jest dostępna dla każdego dzięki działającej w Piasecznie wypożyczalni kajaków Jacka Andrzejaka (www.kajaki-piaseczno.pl). Blisko 13 kilometrowy odcinek można przepłynąć w kilka godzin niemal każdego dnia mając zapewniony transport i kajaki. Odcinek z Łosia do Piaseczna pływany jest bardzo rzadko ze względu na liczne przeszkody w postaci zwalonych drzew. Nam jednak to nie przeszkadzało, a wprost przeciwnie – po zimie byliśmy spragnieni takich wrażeń.

Majową przygodę z Jeziorką rozpoczęliśmy od spotkania całej ekipy w Piasecznie, gdzie po przepakowaniu rzeczy i ustaleniu szczegółów przejechaliśmy do Łosia. Już na samym początku zaskoczył nas dosyć niski stan wody. Stary Koń, który mieszka niedaleko Jeziorki opowiadał nam, jak jeszcze tydzień wcześniej stan wody podniesiony był o kilkadziesiąt centymetrów do góry.  Pogoda nam sprzyjała, więc po krótkiej odprawie i zwodowaniu kajaków udaliśmy się w wodną podróż pełną niespodzianek Jeziorką z Łosia do Piaseczna.

Nurt dosyć wolny, jednak trasa spływu była zgodna z naszymi oczekiwaniami. Już na samym początku po kilku zakrętach zaczęły pojawiać się pojedyncze, powalone i przegradzające w poprzek rzekę drzewa, nie obyło się też bez wywrotki. Między Henrykowem, a Jazgarzewem co kilkaset metrów pojawiała się raz mniejsza, a raz większa sterta powalonych drzew, które pokonywaliśmy w grupie przepływając pod nimi lub nad nimi. Miejscami udawało się przeciskać kajakiem między wystającymi gałęziami, a miejscami trzeba było wysiadać z kajaków i ćwiczyć różnego typu akrobację. Niektórzy z naszej ekipy bronili się przed zanurzeniem w wodzie, a inni brodzili w niej po pas. Po przepołowieniu trasy oczywiście był również czas na krótki odpoczynek.

Po przenosce na jazie w Jazgarzewie przeszkody zniknęły i dalej płynęliśmy już spokojną rzeką. Po przepłynięciu blisko dwóch kilometrów czekała nas jeszcze jedna przenoska na jazie w Zalesiu Dolnym, z którą dość szybko sobie poradziliśmy. Ostatni etap spływu do mostu kolejowego w Piasecznie nie nastręczył już nam żadnych trudności. Po 5,5 godzinach i po przepłynięciu blisko 16 km zwałkową przygodę z bardzo ładnym odcinkiem Jeziorki skończyliśmy na wysokości Alei Kasztanowej w Piasecznie.

Cała nasza grupa to doświadczeni i opływani kajakarze, dlatego też trasa ta sprawiła nam ogromną przyjemność. Jeżeli po przeczytaniu moich wypocin zdecydujecie się przepłynąć ten odcinek pamiętajcie, aby odpowiednio się przygotować. Planując spływ rzeką zwałkową należy być opływanym i posiadać podstawowe umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach.

 

4 thoughts to “Jeziorką z Łosia do Piaseczna”

  1. Po dosyć długim okresie, niezmiernie miło było spotkać twarze osób z którymi przemierzało się przez kilka lat rzeki Pomorza.

  2. Jeśli chodzi o noszenie kajaków, wolę to robić u Brodacza.
    Jak wiadomo Brodacz daje Magnum Czekoladowe.

  3. Patrzę, czytam i zazdroszczę. 😀
    @PF Ile na raz można wziąć bez kasy od tego Brodacza tych Magnum? 😉

    1. Możesz Od Brodacza wziąć bez kasy tyle Magnum, ile razy Brodacz weźmie Ciebie.

Komentarze są zamknięte.